Dziewczyna siedziała na koralowcu w ogrodzie. Dziwiło mnie czemu nie
wszedła do środka pałacu. (Pałac wygląda niczym Atlantyda). Podeszłam do
niej.
-No chodź trzeba pozwiedzać-uśmiechnęłam się -A przy okazji przedstawię cię moim braciom.
-Braci? -podniosła brew
-No nie do końca -wzruszyłam ramionami -Cyklopi.
-Żartujesz? -spojrzała nas mnie jak by się z niej nabijała
-Nie. Tu są kuźnie cyklopów -powiedziałam
Dziewczyna przez chwile nie dowierzała. Szłyśmy korytarzem. Przez okna
widać było ocean. Ryby , wodne ssaki. Gwizdnęłam a koło mnie pojawił się
delfin a za nim drugi.
-Chwyć się płetwy -powiedziałam -Tylko nie wbij paznokci bo inaczej cię zrzuci.
<Rose?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz