Dalej leżałam na podłodze, a Damien pochylał się nade mną. Miał zamknięte oczy, ale i tak był cały spięty. Próbował się uspokoić. Naukowcy i strażnicy nie podchodzili do nas by nie narażać życia. Położyłam dłoń na policzku chłopaka i uśmiechnęła się delikatnie.
- Otwórz oczy. - wyszeptałam.
Damien powoli zrobił to o co poprosiłam i otworzył oczy. Były na powrót normalne, takie jakie kochałam. Damien pomógł mi wstać i mimo moich zapewnień, że ustoję sama wziął mnie na ręce. Przytuliłam się do niego i zamknęłam oczy by odpocząć.
- Wypuścić ich, później się tym zajmiemy. - zdecydował naukowiec i otworzono nam drzwi.
Damien wyszedł ze mną i szedł powoli korytarzem.
- Zaraz będziemy w pokoju.
- Nie, na dach. - wyszeptałam.
Chłopak posłuchał mnie i poszedł na górę i wszedł na dach. Posadził mnie bym mogłam oprzeć się o ścianę i zamknął klapę. Wrócił do mnie i usiadł obok przytulając mnie do siebie.
- Tak się o ciebie bałem.
- To było straszne, nagłe.
- Wiem, widziałem. - uspokoił mnie.
- Ale dostałam lekarstwo. Teraz wszystko będzie dobrze. - uśmiechnęłam się delikatnie i pocałowałam Damiena.
(Damien?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz