czwartek, 27 lutego 2014

Od Mady C.D Rose

Otworzyłam oczy i spojrzałam na Rose.Była cała przykuta.Chciałam się podnieść ale ból był tak potworny że ledwo przewróciłam głowę na bok by spojrzeć na przyjaciółkę jeśli tak ją mogę nazywać.
-Rose-chciałam powiedzieć lecz poruszałam tylko ustami a nie wyszło żadne słowo.
Próbowałam się podnieć lecz na próżno.Spojrzałam w sufit.Zamknęłam na chwile oczy a po policzku pociekła łza.Za nią kolejna.Nie bałam się ale to wszystko ,ta cała sytuacja.Zaczęłam mówić do siebie lecz dla Rose było to nadal poruszanie ustami.Mówiłam:
-Dlaczego mnie opuściliście. Akurat w tym momencie w którym was potrzebowałam.Dlaczego gromowładny nie mógł strzelić piorunem?Artemida nie mogła przyjść ze swoimi łowczyniami.W końcu ja też jestem dziewczyną.Mogłam się wszystkiego wyrzec byle by tylko stąd uciec.Wiem że pan móż stracił by swojego potomka.Ale od kiedy wy się kimś zajmujecie?Od kiedy o kogoś dbacie?Dziękuję wam za to że byłam na tyle głupia i dałam się złapać ślepym śmiertelnikom.-zakończyłam można rzecz ująć modlitwę.Otworzyłam oczy i podniosłam delikatnie obolałą głowę.W przejściu stał doktorek z bandą pomocników.Podeszli do nas od tyłu i zaczęli pchać gdzieś łóżka. Spojrzałam na Rose.Była przerażona podobnie jak ja.
<Rose?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz