Czekałam z Sage rozglądając się. Gabriel i Bargeon szli w naszą stronę, więc się uśmiechnęłam i przytuliłam do Gabriela, gdy byli koło nas.
- Nic wam nie jest? - spytał jego brat.
- Nie, ale co się dzieje? - spytałam.
- Nie wiemy. Przyprowadzili tu wszystkich. - wyjaśnił.
Rozejrzałam się. Mieli rację, byli wszyscy więźniowie, a strażnicy stali pod ścianami pilnując nas.
- Oni robią coś na zewnątrz. - szepnęłam.
- Co takiego?
- To coś złego, będzie nam zagrażać. - wyszeptałam.
Sama nie wiedziałam skąd to wiem, po prostu wiedziałam. Gabriel objął mnie i czekaliśmy jak inni. W końcu strażnicy zaczęli nas wypuszczać, ale już po chwili poczułam że coś jest nie tak. Moje przypuszczenia potwierdziła Lisha.
- Uciekajcie. - szepnęła za nami, a my zaczęliśmy biec.
Gabriel i Bargeon pobiegli w jedną stronę, a ja z Sage w drugą. Pobiegłyśmy razem do biblioteki i zamknęłyśmy drzwi, gdy coś w nie nagle mocno uderzyło.
- Co to jest? - spytałam przyjaciółki i obie zaczęłyśmy się cofać jak najdalej od drzwi.
(Sage?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz