Poczułem jak w pokoju robi się cieplej więc wiedziałem, że Lilith znikła. Patrzyłem przez chwilę na drzwi celi i tak jak się tego spodziewałem po chwili usłyszałem za nimi kroki. Strażnicy i naukowcy biegali próbując dowiedzieć się kto zabił strażnika. Słyszałem, że wchodzą do cel więźniów, więc położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy by przypadkiem nie zastali mnie na nogach. Mógłbym być wtedy podejrzany bo nie spałem tak jak reszta. Po chwili drzwi się otworzyły i do środka weszli strażnicy. Z udawaniem podniosłem się zaspany i przetarłem oczy.
- Wstawać!
- Co do cho*ery?
- Wychodziłeś?
- Niby jak? - już chciałem wstać gdy wyszli, a drzwi się zatrzasnęły.
Nasłuchiwałem chwilę, aż w końcu z powrotem zamknąłem oczy i zasnąłem.
(...) Nad ranem wszystko ucichło. Strażnicy nie chcieli by wszystko wydało się na jaw, więc przestali wpadać do nas. Po prostu zabierali nas osobno do gabinetu i tam wypytywali. Wstałem i ubrałem się szybko. Wyszedłęm z celi i ruszyłem do Wschodniego Skrzydła by odnaleźć Lilith co nie było łatwe. W końcu dostrzegłem ją na końcu korytarza.
- Poczekaj. - zawołałem za nią, a dziewczyna odwróciła się.
- Co tu robisz?
- Strażnicy szukają winnego. - powiedziałem podbiegając do niej.
(Lilith?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz