czwartek, 13 lutego 2014

od Nyks C.D Bargeona

To wszystko działo się tak szybko. Inni zwiali ze stołówki, a ja zostałam i patrzyłam jak zabierają Bargeona.
Miałam ochotę się popłakać, bo gdyby nie ja. To by do tego w ogóle nie doszło.
Chciałam dokończyć śniadanie,ale jakoś nic nie chciało mi przejść przez gardło.
Odstawiłam wkurzona talerz, na specjalny stół i wyszłam z jadalni zatrzaskując za sobą drzwi.
W sumie w jadalni już nikogo kompletnie nie było więc co mi zrobią.
Szłam powoli przez korytarz i zaraz usłyszałam czyjeś krzyki. To był taki ogłuszający dźwięk.
Przymknęłam oczy i oparłam się o ścianę na korytarzu, wzdychając głęboko.
Ahhh to cudowne życie w więzieniu, no po prostu takie to ciekawe..........
Jednak zaraz musiałam wziąć się w garść i poszłam szybkim tempem pod salę tortur.
Gdy byłam blisko, można powiedzieć,że zaczęłam się skradać, wolałam by nikt mnie nie usłyszał.
Przystawiłam ucho do drzwi i nasłuchiwałam wszystkiego. Słyszałam głos Bargeona i strażników.
Zaraz jednak usłyszałam ,że jakiś idzie w tą stronę. Szybko schowała się za drzwiami gdy je otworzył.
Na szczęście mnie nie zobaczył i znów wrócił do sali, zamykając drzwi. Odetchnęłam cicho z ulgą i stałam tak jeszcze jakieś pół godziny pod tymi drzwiami. Ta sala według mnie była taka głupia.
Przez te pół godziny nawet jeszcze go nie wypuścili. Zrezygnowana, szybkim krokiem wróciłam do swojego pokoju. Weszłam do niego i zamknęłam za sobą drzwi. Położyłam się do łóżka i przespałam jakąś godzinę.
Cóż w końcu znów mogłam się jakoś wyspać. Gdy wstałam wzięłam zeszyt z rysunkami i usiadłam na parapecie. Wzięłam jeszcze ołówek i zaczęłam szkicować. Po 20 minutach dopiero zorientowałam się ,że naszkicowałam portret Bargeona. Wpatrywałam się chwilę w mój rysunek, ale zaraz pokręciłam przecząco głową i wyrwałam kartkę ze swojego zeszytu i rzuciłam na biurko.
Spojrzałam na zegarek ........... Bargeona już nie ma od dwóch godzin. Byłam ciekawa, czy w ogóle po tym wszystkim przyjdzie do mnie?
(Bargeon?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz