piątek, 14 lutego 2014

Od Gabriela C.D. Rebecy

[...] Pocałowałem ją w czoło i wstałem, głaszcząc po głowie Nicolasa, który leżał najbliżej mnie.
- Pójdę sprawdzić - powiedziałem.
- Uważaj na siebie - poprosiła Rebeca, patrząc na mnie z troską.
- Nie martw się - posłałem jej delikatny uśmiech, przemieniłem się i wybiegłem z groty. Przylgnąłem ciałem do ziemi. Jako zwierzę lepiej wyczuwałem atmosferę, każdy najmniejszy ruch. Zamknąłem oczy, zdając się na słuch. Faktycznie, było cicho. Cicho, ale nie aż tak, bym nie wychwytywał kroków, cichych porykiwań i innych rzeczy. Po kilkunastu minutach wsłuchiwania się stwierdziłem, że to po prostu naprawdę odludne miejsce. Wróciłem do postaci człowieka, a następnie do jaskini.
- I jak? - spytała od razu Rebeca. Trzymała na kolanach Alexandra i kołysała go, by zasnął. Wziąłem na ręce ziewającą słodko Diane.
- Spokojnie - odparłem. Zacząłem delikatnie huśtać córeczkę, uśmiechając się szeroko. Chwyciła drobną rączką mój palec.
- Jesteś śliczna - szepnąłem do niej.
- I jest Twoja - westchnęła z rozbawieniem Rebeca. Podniosła się z ziemi. Jej ciało jeszcze się nie zregenerowało, więc chwyciłem ją wolną ręką, podtrzymując. Rebeca zarumieniła się lekko i odwróciła głowę bym nie widział jej policzków. Zaśmiałem się. Odwróciłem ją w swoją stronę.
- Hej, jestem ojcem Twoich dzieci, nie wstydź się - poprosiłem, dotykając kciukiem jej policzka.
- Jesteś, a nawet się nie kochaliśmy - zauważyła. Kiwnąłem głową, a mój wzrok przebiegł po jej ciele.
- No tak - zgodziłem się i skupiłem na córce w moich rękach.

(Rebeca?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz