Dostrzegłam zmianę w Sage, w jej zachowaniu. Złapałam ją za nadgarstek gdy zacisnęła dłonie w pięści.
- Sage. - szepnęłam, a ona otworzyła oczy.
- W porządku.
- Na pewno? Byłaś...
- Już tak. - spojrzała na mnie.
Kiwnęłam głową i spojrzałam w niebo. Dziś przyjemnie świeciło słońce, wiec zamknęłam oczy rozkoszując się nim, gdy nagle padł cień. Otworzyłam oczy i zobaczyłam doktora Rayan'a.
- Czego? - spytałam oschle.
- Chciałem wiedzieć jak się macie.
- Dobrze. - odpowiedziałam za nas dwie.
- Zostaw nas! - nagle Sage na niego krzyknęła i wstała. - Odejdź.
Naukowiec patrzył na nią, ale wycofał się i odszedł. Sage zaczęła drżeć i rozpłakała się. Szybko ją posadziłam na ławce i przytuliłam.
- Sage, co się dzieje? - nie wiedziałam co robić.
- To boli, wszystko czuję wyraźniej. Ja się boję. - wyszlochała.
- Wiem, wszyscy się boimy, ale jestem z tobą.
Zobaczyłam, że zadrapania które miała zaczęły krwawić. Zaprowadziłam ją do pokoju i z powrotem je przetarłam mokrym ręcznikiem.
- Pamiętasz skąd je masz? - spytałam patrząc na jej rękę.
(Sage?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz