Popatrzyłam na przyjaciółkę z troską i lekkim uśmiechem.
-Już lepiej -odpowiedziałam
-Ale na pewno?-dopytywała się
Zaśmiałam się cicho i usiadłam na łóżku. Teraz przynajmniej nikt mnie nie powstrzymywał.
Zwłaszcza nasz "kochany" doktorek Rayan, ehh czasami miałam go dość,ale no cóż.
To naukowiec więc niestety jesteśmy obie z Rebecą na niego skazane. Jakoś będę musiała to przeboleć.
-Tak, na pewno-uśmiechnęłam się ponownie
-To dobrze-odetchnęła z ulgą.
Zaraz chwyciła za maść i zaczęła smarować moje zadrapania. Syknęłam z bólu i przymknęłam oczy.
-Piecze....-mruknęłam
-Spokojnie -uśmiechnęła się w moją stronę.
Skinęłam jedynie głową,a Rebeca skończyła mnie smarować. Popatrzyłam na nią już bardziej zadowolona.
-To co robimy?-zapytałam
(Rebeca?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz