[...] Rozchyliłam nieco usta i zbliżyłam się nagłym ruchem do Jeremy' ego. Nadal miał zamknięte oczy, ale wyczuł gdy dotknęłam palcami rany na jego brzuchu.
- Co robisz? - spytał, drżąc.
- Pomagam Ci - szepnęłam i pocałowałam delikatnie ranę. Jeremy krzyknął z bólu. Przesłałam przez jego ciało prąd elektryczny nasycony dodatkową energią, który zamykał ranę. Odsunęłam się i spojrzałam na dyszącego Jeremy' ego.
- Co to było? - wydusił z siebie.
- Takie tam - machnęłam ręką i roześmiałam się nagle. Wstałam, ściągając z nóg trampki. Wskoczyłam na jego łóżko i podskoczyłam radośnie.
- Lisha, jesteś..
- Duchem - zamruczałam i znikłam na jego oczach. Rozrzuciłam swoje niewidzialne, niematerialne ciało po całym pokoju.
- Nie idź - jęknął. - Potrzebuję czyjeś obecności.
- Nie jestem nagrodą pocieszenia. Pamiętaj to - szepnęłam i zostawiłam go samego. Wyleciałam z pokoju. Ruszyłam w stronę swojej niewielkiej sypialni. Czy raczej opuszczonego, całkowicie pustego pokoju, który służył kiedyś jako dodatkowa cela, izolatka dla nieposłusznych. Usiadłam pod ścianą. Naprzeciw mnie wyryte były napisy, przerażające rysunki, które zostawili Ci, którzy tutaj oszaleli. Sama byłam szalona. Insane. Tak niektórzy mnie nazywali. Brali mnie za obłąkaną socjopatkę. Nie dziwiłam im się. Skuliłam się na podłodze. Nie byłam w stanie zasnąć jako duch, więc przyjęłam ludzką formę. Z jednym tylko był problem. Nigdy nie zamykałam oczy. Po prostu spałam z otwartymi. Zaczęłam myśleć o Jeremy'm. To było niesprawiedliwe. Czułam, jakby chciał bym stała się drugą Nicole. A przecież nigdy nią nie będę. Westchnęłam.
- Nie jestem nagrodą pocieszenia, Jeremy. Jestem gorsza od Krwawej Mary - posłałam myśl Jeremy' emu. Uśmiechnęłam się do siebie. Insane, pomyślałam. Może te osoby naprawdę mają racę. W sumie, co za różnica. I tak już nie żyją.
(Jeremy?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz