Podeszłam do Damiena i wzięłam od niego dzieci przytulając je do siebie. Damien objął nasz wszystkich i pocałował mnie namiętnie.
- Nigdy więcej nie rób takiej głupoty.
- A ty nie powinieneś był po mnie wracać. - odgryzłam się.
- Nie zostawił bym cię.
- Pamiętaj, że to dzieci się liczą. - przypomniałam.
Staliśmy tak w milczeniu patrząc na siebie i słuchając głosów i śmiechów dzieci. Damien wyszedł z jaskini po jakimś czasie by coś upolować, a ja wyciągnęłam koc i to co nam zostało. W miedzy czasie musiałam nakarmić dzieci, ale gdy Damien wrócił zdążyłam rozpalić ognisko. Usmażyliśmy na ogniu trzy króliki i zaczęliśmy jeść. Gdy słońce zachodziło dzieci już spały, a ja i Damien siedzieliśmy przytuleni do siebie przy wejściu do jamy.
- Śpij pierwszy.
- Nie, wezmę wartę. - odgarnął mi włosy z czoła.
- Nie, bo znowu nie będziesz spał. Obudzę cię za parę godzin. - uśmiechnęłam się.
Damien w końcu uległ i oparł się wygodnie tak że sama się o niego opierałam. Zasnął, a ja pilnowałam czy strażnicy się nie zbliżają. Po pary godzinach obudziłam Damiena gdy sama już zasypiałam by mnie zastąpił.
(Damien?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz