Nie miałem nic przeciwko pocałunkom Sage, ale to że siedzieliśmy teraz na drzewie trochę nam przeszkadzało. Wstałem cofając się niechętnie przed ustami Sage i podniosłem ją. Zeskoczyłem z drzewa budząc przy okazji jej tygrysicę.
- Jimi. - skarciła mnie, ale szybko zamknąłem jej usta pocałunkiem.
- O co chodzi? - spytałem w łobuzerskim uśmiechem.
- Już o nic. - odpowiedziała i zaczęła mnie całować.
Położyłem Sage na trawie, a Välja posłusznie sobie odeszła zostawiając nam trochę prywatności. Całowaliśmy się, a ja zacząłem błądzić dłońmi po ciele Sage. Czułem jak drży za każdym razem gdy dotykałem jej nagiej skóry. Wsunąłem dłonie pod jej bluzkę i podniosłem ją do góry całując powoli i dokładnie jej brzuch. Sage jęknęła cicho i zasłoniła usta dłonią cały czas patrząc mi w oczy. Nagle podniosła się i usiadła na przeciw mnie.
- Jimi, kocham cię. - wyznała, a w jej oczach zaszkliły się łzy.
Szybko je starłem gdy uleciały i przytuliłem dziewczynę do siebie.
- Ja ciebie też kocham. Pamiętaj, na zawsze. - wyszeptałem i ściągnąłem jej bluzkę.
Sage patrzyła na mnie gdy pieściłem jej ciało i powoli rozbierałem. Sama zaczęła robić to samo aż zostaliśmy w bieliźnie. Wysunąłem kły gdy całowałem jej szyję, a Sage nabrała gwałtownie powietrza. Uśmiechnąłem się i dotknąłem kłem jej szyi, a potem przejechałem w tym miejscu językiem, a Sage jęknęła. Wiedziałem jak bardzo działają na nią endorfiny w naszej ślinie. Cofnąłem twarz i ująłem jej twarz w dłonie, bo rozglądała się.
- Nikt nas tu nie widzi, jesteśmy sami. - przekonałem ją. - A teraz wysuń kły.
Sage po chwili wahania wysunęła kły których dotknąłem czubkiem palca.
- Jestem twój a ty moja.
(Sage?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz