Przyjrzałem się bacznie dziewczynie , a ona chciała wejść. Złapałem ją za rękę, a Jez starała się wyrwać.
-O przyjaciółce -mruknęłam
-To jest związane z tym co się stało prawda-stwierdziłem
-Tak, puść mnie-poprosiła
Puściłem ją , a dziewczyna rozmasowała trochę nadgarstek. Spojrzałem dziewczynie w oczy z troską.
-Była człowiekiem -dodała szybko
-To było niebezpieczne -powiedziałem
-Wiem,ale jakoś tak samo wyszło-warknęła cicho
-Spokojnie-powiedziałem-Nie obwiniaj się , to ja Ci pozwoliłem się napić swojej krwi.
-Ale to ja rzuciłam się na ciebie -dodała
-No to jest większa wina moja, mniejsza twoja -zaśmiałem się cicho
(Jez?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz