Obudziłam się, gdy poczułam usta Damiena na swoim ramieniu. Uśmiechnęłam się i odwróciłam na drugi bok twarzą do niego.
- Dzień dobry. - powiedziała.
- Jak się spało? - spytał i mnie pocałował.
- Bardzo dobrze. - uśmiechnęłam się i wstałam. Podeszłam do łóżeczek i obudziłam dzieci. Ubrałam je, a Damien sam w tym czasie się ubrał. Później ja się ubrałam i wyszliśmy. Trzymałam Kathleen za rączkę, a Damien Christophera i poszliśmy do stołówki. Po drodze wszyscy się na nas patrzyli. W końcu dzieci tutaj to rzadkość. Tylko Rebeca i Gabriel je mieli ale uciekli wszyscy z więzienia, a może nawet z wyspy. Usiadłam z dziećmi przy stole, a Damien przyniósł nam śniadanie. Kath i Chris byli za duzi już na mleko, więc musieli zjeść coś normalnego. Patrzyłam na nich przez jakiś czas. Bardzo szybko rośly i się uczyli. Ale najbardziej ucieszyło mnie, że zrozumieli że naukowcy i strażnicy są źli. Nie chciałam im pozwolić zabrać dzieci, a teraz gdy same to zrozumiały było o wiele lepiej. Siedzieliśmy wszyscy przy stole i jedliśmy gdy do środka wszedł naukowiec. Odszukał nas wzrokiem i ruszył w naszym kierunku, a ja instynktownie złapałam dzieci za rączki chcąc je w razie czego schować za sobą.
(Damien?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz