Liam przesunął jedną dłonią wzdłuż nagich ramion, aż do nadgarstka. Jego
dotyk zostawiał za sobą smugę ognia. Drugą chwycił mnie delikatnie za
podbródek i uniósł mi twarz. Gorącym policzkiem przywarł do mojego.
Opuszkami palców drażnił przed ramiona.
- Muszę już wracać do swojej celi. - a szczerze nie miałam ochoty. -
Jeśli zostanę tu dłużej to strażnicy zaczną coś podejrzewać.
- I kazać Ci wracać taki kawał na piechotę? - zapytał, nie cofając ręki. - Mogłabyś zostać u mnie na noc.
- To by Ci odpowiadało. - uśmiechnęłam się. Wsunęłam mu dłoń na kark i
wolno przetarłam. - Miałabym spać z prawej czy z lewej strony łóżka?
- A gdzie lubisz być? - dotknął mojej szyi i zsunął po niej do ramion. Zamruczałam z rozkoszy.
- Na wierzchu. - powoli cofnął policzek i obrócił twarz tak, że
zetknęliśmy się ustami. Wodził rękoma po mojej skórze, wzniecając pożar.
Całował każdy skrawek mojej twarzy. Moje dłonie zaplątały się w jego
włosy i próbowały go przyciągnąć, tak jakbyśmy mogli być jeszcze bliżej.
Nasze języki tańczyły wokół siebie. Szalone pożądanie wypełniło mi cały
umysł. Oderwałam usta od jego warg, by zaczerpnąć powietrza, a wtedy
zaczął obsypywać pocałunkami moją szyję. Szybkim ruchem pozbyłam się
bluzki, rzucając ją w kąt. Popchnęłam Liam'a na łóżko i usiadłam na nim
okrakiem. Znowu natarł na mnie ustami. Dłonie zsunął na plecy i wymacał
zapięcie od stanika. Odrzucił biustonosz na podłogę. Przewrócił mnie na
plecy. Leżałam pod nim w samych majteczkach. Przerwał pocałunki i
przytulił twarz do moich piersi. Wstrzymałam oddech.
- Śliczne. - skomentował. Zaczął je pieścić. Jęczałam mu do ucha. Wrócił
do ust. Wolną ręką ściągnął mi spodenki. Moje dłonie zacisnęły się na
koszulce Liam'a i zrzuciły ją. Czułam, jak twarde mięśnie jego brzucha
przygniatają mi dłonie. Oderwał się ode mnie i wygramolił z łóżka.
Wydałam jęk niezadowolenia.
- Zaraz, kochanie. - pospiesznie odpiął pasek i wyślizgnął się ze
spodni. Złapałam go za rękę i pociągnęłam. Przeturlaliśmy się po łóżku.
Górowałam nad nim. Na wzgórku poczułam jego naprężoną męskość, choć
dzieliła nas dolna część bielizny.
- Czujesz ten żar między nami, mój wilku? - wyszeptałam mu słodko do
ucha, a bioderkami kręciłam kółeczka. Wiedziałam, że to go podnieca.
Chwycił mnie silną ręką za kark i przewrócił na plecy. Uśmiechnęłam się
zadziornie. Dłonią jeździłam po jego nagim torsie. - Uwolnij swojego
"przyjaciela" i bądź mym kapitanem dzisiejszej nocy.
(Liam?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz