- Dzień dobry Devon -uśmiechnęłam się delikatnie
Zeszłam ze schodów i zaczęłam iść parkiem. Chłopak szedł koło mnie.
- Męczyli ciebie naukowcy? -spytał a ja spojrzałam na niego z rozbawieniem przez co ze zdziwienia podniósł brew.
- Nie w ogóle -powiedziałam prawdę - Jedyne co mi zrobili to ucięli parę kosmyków włosów i wzięli je pod mikroskop.
- Będą robić z nich peruki -zaśmiał się - Bo co można znaleźć we włosach? Rozumem we krwi w naskórku ale we włosach?
- Naukowcy muszą wszystko zbadać nie ma co -uśmiechnęłam się szerzej.
- Dzisiaj też idziemy gdzieś dalej? -spytał a ja momentalnie spoważniałam.
- Nie poczuj się urażony ale nie - szybko spojrzałam w drugą stronę
-Wczoraj oprócz tego "badania" znów zostałam przesłuchiwana. To jest
straszne i człowiek czuje się jak na komisariacie. Pytali się znów o te
same pytania i dlaczego mnie nie było. Kłamałam lecz im to nie
wystarczało. Po prosu nie chcę znów kłamać.
- Ale przecież możemy iść tylko na chwilę -powiedział
- No to chwyć mnie za rękę -powiedziałam -Chyba że wolisz iść piechotą.
Chłopak bez chwili zastanowienia chwycił mnie. Pomyślałam miejscu gdzie
było jego drzewo i już po chwili tam byliśmy. Niestety nawet
teleportacja lubi płatać figle. Coś się stało i zamiast na prostych
nogach wylądowaliśmy na ziemi. Tym bardziej niefortunnie dla mnie gdyż
stykałam się z Devonem czołem i nosem. Jezu jakie on ma ładne oczy!
Nawet nie zauważyłam a stykaliśmy się ustami. W pierwszej chwili
sprawiał wrażenie, jakby wcale nie chciał mnie pocałować. Jego usta
spoczywały nieruchomo na moich. Potem jednak coś się stało. Pocałował
mnie namiętnie. Chwila ta dłużyła się w nieskończoność. W jednej chwili
jednak przestał a ja wstałam z niego i podałam mu dłoń i bi on wstał.
<Devon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz