Złapałem się szybko za ranę, która zaczęła krwawić. Zachwiałem się na nogach, jednak słysząc płacz Kathleen wiedziałem,że nie mogę odpuścić i tak po prostu się poddać. Starałem się złapać równowagę ,a zaraz wyprostowałem się i spojrzałem wrogo na strażników. Szybkim ruchem rozwinąłem skrzydła i zakręciłem się dookoła , tworząc duży podmuch wiatru, który został skierowany na bandę strażników.
Odwróciłem na chwilę głowę i spojrzałem na swoją rodzinę z troską. Jednak nie mogłem długo się rozpraszać i odwróciłem znów do napastników. Szybkim ruchem znów wypuściłem mgłę. Przez chwilę tylko działa i strażnicy się dusili, jednak zaraz musiałem ją wycofać , bo mgła na prawdę dużo mnie kosztowała. Nie chciałem by nas złapano ,a zwłaszcza dzieci.
-Ukryjcie się w głębi-posłałem myśl Cat.
Wylądowałem na ziemi i szybko zacząłem walczyć ze strażnikami wręcz. Kątem oka zauważyłem,że Cat zaczyna uciekać, a gdy jakiś strażnik chciał za nimi pobiec, to zrobiłem barierę wiatru, której nie mogli przekroczyć bo się dusili. Z łatwością udało mi się powalić połowę strażników i samemu przy tym nie ucierpieć. Jednak miałem trudności, z walką i jednocześnie utrzymywaniem bariery wiatrowej.
Ale starałem się cały czas. Myśl o mojej rodzinie dodawała mi wielu sił i determinacji tylko po to by nic im się nie stało.
(Cataleya?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz