Szybko się otrząsnąłem i podbiegłem do Sage. Nie zdążyłem nawet założyć na siebie koszulki, którą miałem teraz zawieszoną na ramieniu. Wyciągnąłem sztylet i kucnąłem przy Sage kładąc dłoń na jej ręce, w której trzymała sztylet.
- Możesz puścić.
Sage podniosła wzrok na mnie i wstała. Podniosłem mężczyznę i przygwoździłem do drzewa. Dziewczyna podeszła do Välji. Usiadła przy niej i zaczęła ją sprawdzać.
- Czego tu szukasz? - spytałem mężczyzny.
- Już to znalazłem. - odparł beztrosko.
Walnąłem jego głową o drzewo a on jęknął z bólu.
- Pracujesz dla naukowców?
- Nie, ale ta tygrysica jest dużo warta. - uśmiechnął się.
Znów nim uderzyłem, ale nagle poczułem dłoń Sage na ramieniu.
- Chcę z nim porozmawiać. - poprosiła.
Cofnąłem się by Sage mogła porozmawiać z kłusownikiem. Może i nie powiedział mi zbyt dużo, ale to starczyło bym się o nim wiele dowiedział. Sage patrzyła na mężczyznę, a ten usiadł przed nią a ona kucnęła. Podszedłem do Välji i wyciągnąłem maść na rany. Tygrysica wyszczerzyła kły, ale ja i tak posmarowałem jej łapy. Później zaczęła je lizać, a ja wróciłem do Sage która... stała nad martwym ciałem mężczyzny i patrzyła na niego.
- Sage. - podszedłem do niej i położyłem rękę na jej ramieniu.
- Zabiłam go. - wyszeptała, więc odwróciłem ją. Schowała twarz w mojej piersi.
- To nic, działałaś pod impulsem.
(Sage?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz