Chwilę wpatrywałem się w drzwi, a zaraz walnąłem z całej siły w ścianę na korytarzu, a ta pękła i powstało wgłębienie. Zaraz jednak złapałem się za głowę , a następnie ruszyłem do siebie do pokoju. Zatrzasnąłem gwałtownie drzwi i podszedłem do okna, opierając się o parapet, starając się uspokoić , by moje emocje opadły. Nie chciałem stracić znów i to w tej chwili kontroli nad sobą, bo było by na prawdę źle. Stałem tak przez dłuższą chwilę i udało mi się opanować po pół godzinie. Usiadłem na parapecie opierając głowę o ścianę i odetchnąłem z ulgą od tego wszystkiego. Nie chciałem,żeby to tak wyszło. A martwiłem się cały czas o Cataleyę. Dawno się tak nie pokłóciliśmy jak dzisiaj. Ale to może po prostu zmartwienie o dzieci.
Patrzyłem tak na las, ale wciąż myślałem o Cat i nasłuchiwałem czy wszystko jest w porządku.
(Cataleya?)
----------------------
Sorki,ale mało troszkę czasu bo Święta :p
I Wesołych Świąt!!!!!! : D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz