sobota, 19 kwietnia 2014

Od Cataley C.D. Damiena

Nie wiem jak długo siedziałam na podłodze pod drzwiami. Byłam zła i zrozpaczona za razem. Podniosłam się i poszłam do łazienki przepłukać twarz. Wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku patrząc na dzieci. Spały spokojnie nie wiedząc nawet co się wydarzyło.
- Moje maleństwa. - szepnęłam.
Położyłam się na łóżku twarzą do łóżeczek dzieci i zasnęłam.
(...) Biegłam przez las uciekając przed strażnikami. Wbiegłam na jakąś polanę gdzie zobaczyłam strażników i naukowców stojących nad martwym ciałem Damiena. Krzyknęłam opadając na kolana i rozpłakałam się. Za mną na polanę wbiegli inni strażnicy trzymający Christophera i Kathleen. Chciałam je ratować ale nie mogłam. Byłam zbyt słaba, a naukowcy oddalili się z dziećmi pozwalając strażnikom się mną zabawić tak jak kiedyś to zrobili.
(...) Obudziłam się z krzykiem. Spojrzałam na śpiące dzieci. Słońce już zaszło, a w pokoju było ciemno. Usiadłam na łóżku i podkuliłam nogi obejmując je rękoma.
- Przepraszam Damien. - szepnęłam walcząc ze łzami.
W tym samym momencie otworzyło się okno. Podeszłam by je zamknąć gdy zamarłam. Przede mną unosiła się jakaś czarna istota o czerwonych oczach. Patrzyłam na nią, a istota na mnie. Wtedy wydała z siebie głośny pisk i zaatakowała. Krzyknęłam wystraszona i zamknęłam okno, lecz to coś i tak zdążyło mnie zranić, bo miałam na brzuchu zadrapania po pazurach. Cofnęłam się trzymając za brzuch, a to coś się dobijało do okna. Dzieci obudziły się i patrzyły na mnie wystraszone.

(Damien?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz