Oparłam dłonie na ramieniu Damiena i zaczęłam kreślić kółka na jego umięśnionym brzuchu.
- Nie chciałam by tak wyszło.
- O co ci chodzi? - spytał spokojnie.
Podniosłam wzrok by patrzeć mu w oczy.
- Nie chciałam cię porazić prądem. Byłam wściekła i ...
Damien przerwał mi namiętnym pocałunkiem.
- Za dużo mówisz. - stwierdził rozbawiony, a ja się uśmiechnęłam. - Zapomnijmy.
- Jestem za.
Leżeliśmy tak na łóżku wtuleni w siebie. Damien nakrył mnie kocem i gładził po ramieniu, a ja patrzyłam na dzieci lub na niego zakochana.
- Czym była ta istota? - spytałam.
- To ta sama co nas atakowała, gdy byłaś w ciąży.
- Zapomniałam o niej.
- Ja też, w końcu dawno tu nie była. Zastanawiam się tylko czemu cię atakuje.
- Nie wiem i nie chcę się dowiedzieć. - powiedziałam. - Damien, boję się jej.
Chłopak przytulił mnie mocno do siebie.
- Nie musisz, nie dopuszczę jej do was. Jednak dalej nie daje mi spokoju to, że cię atakuje. Najpierw gdy byłaś w ciąży, później przestała i teraz znowu.
- Jeśli poluje na mnie to dzieci nie są ze mną bezpieczne.
- Zostanę tu i będę was pilnować. - postanowił Damien.
Poleżeliśmy jeszcze trochę, aż w końcu poszłam się umyć i przebrać. Wróciłam do Damiena i położyłam się razem z nim zasypiając.
(Damien?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz