Trzymałam się kurczowo ręki Jimi'ego i zaraz wyrównałam z nim kroku. Szliśmy spokojnie przez las , a Jimi szukał dobrego pożywienia. Aż w końcu wyszliśmy ukrywając się w zaroślach na polanę, gdzie były jelenie.
Jimi wskazał najsłabszego z nich i kazał mi zaatakować. Zaczęłam się przyczajać, chłopak specjalnie wystraszył zwierzynę. Spojrzałam na niego wkurzona i rzuciłam się biegiem za jeleniem. W ułamku sekundy rzuciłam się na niego i powaliłam na ziemię. Jeleń szamotał się przerażony , a zaraz wgryzłam się w jego szyję. Sama nie wiem jak to zrobiłam,ale bardziej było to odruchowe niż kontrolowane przeze mnie. Zaraz obok mnie pojawił się Jimi i też wgryzł się w martwego już zwierzaka. Przez pewien czas piłam krew jelenia,ale w końcu doszłam do wniosku,że już nie mogę. Odsunęłam się od zwierzyny i zakryłam sobie ręka usta. Przymknęłam na chwilę oczy i przetarłam usta, ścierając z nich krew. Po chwili poczułam,że ktoś łapie mnie za ramie. Odwróciłam się i spojrzałam w oczy Jimi'emu.
-Trochę potrwa zanim się przyzwyczaję -wyjaśniłam
-To na pewno-przyznał
Wtuliłam się w niego i trwaliśmy tak,przez pewien czas, ale tą wspaniałą chwilę przerwał szelest w krzakach.
(Jimi?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz