Biegłam w głąb jaskini chcąc się ukryć z dziećmi mimo że martwiłam się o Damiena. Słyszałam za sobą głosy walki, ale biegłam dalej. Nagle jednak jaskinia się skończyła.
- Nie. - szepnęłam.
Zaczęłam się rozglądać za wyjściem a za mną przybiegli strażnicy. Poraziłam prądem tylu strażników ilu mogłam, ale było ich za dużo. Złapali mnie i zabrali dzieci więc zaczęłam się szarpać. Zaprowadzili mnie z powrotem, a gdy stanęłam przy wyjściu z jaskini zobaczyłam Damiena. Był ranny i słaby ale żył. Słyszałam płacz dzieci i robiłam co mogłam by do nich dotrzeć. Gdy wyszliśmy z jaskini zobaczyłam że jest jeszcze więcej strażników i naukowców. Dwóch naukowców trzymało zapłakane dzieci.
- Uspokoję je.
- I spróbujesz uciec. - powiedział naukowiec.
- Nie, chcę je uspokoić.
W końcu podano mi dzieci które się uspokoiły i zasnęły. Szłam z nimi a Damiena trzymali strażnicy. Po paru godzinach znów byliśmy w więzieniu, a Damiena zabrali by wyciągnąć kulę.
(Damien?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz