Trzymałam za ręce Kathleen i Christophera, a Damien stał przed nami osłaniając nas. Błagałam tylko w duchu by panował nad sobą. Naukowiec westchnął i przeczesał włosy ręką.
- Dobra, porozmawiajmy.
- Czego chcecie? - spytałam, a dzieci wtuliły się w moje nogi.
- Chodzi mi o noc. - wyjaśnił.
- To wy wysłaliście to coś na nas. - warknął Damien, a strażnicy od razu się do niego zbliżyli.
- Niestety nie. To coś to Strzyga i nie jest nasze.
- Więc skąd się tu wzięła. I czemu poluje na Sage? - spytał Damien.
- Bo jest wyjątkowa, a Strzyga potrzebuje jej krwi. - powiedział spokojnie naukowiec.
- Jak to chce mnie? - spytałam, a dzieci zaczęła popłakiwać. Kucnęłam i przytuliłam je do siebie.
- Nie wiemy nic o niej i czemu chce właśnie ciebie. Jest wiele stworzeń, którymi mogła by się pożywić ale Strzyga chce właśnie ciebie, Cataleya. - spojrzał na mnie. - Co ci zrobiła?
- To tylko zadrapanie. Damien mnie uleczył. - powiedziałam szybko i wstałam.
Damien podszedł do mnie i wziął za rękę, a dzieci stały między nimi.
- Nasi strażnicy zajmą się tym, ale wy musicie uważać. Jesteśmy tu najlepszymi stworzeniami, a wasze dzieci potrzebują rodziców.
Spojrzałam na Damiena, a potem na dzieci.
- Nie dostanę mnie. Bo jeśli tak się stanie to będzie chciała dotrzeć do dzieci.
(Damien?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz