Zacząłem szybować w powietrzu i już po pewnym czasie znalazłem dobrze ukrytą w zaroślach jaskinię. Przerażony, a jednocześnie pełen troski , schowałem tam dzieci i kazałem im nie wychodzić, ani nie oddalać się. Miały się trzymać razem do puki nie wrócę z ich mamą , cały i zdrowy. Szybko wyszedłem z jaskini i zacząłem myślami szukać Cataleyi po lesie. Wyczułem,że była niedaleko tego domku co przed kilkoma minutami byliśmy tam. Szybko poleciałem w tamtą stronę i zobaczyłem jak dziewczyna skacze po drzewach. Zaraz za nią biegł tuzin strażników z psami i bronią. Doskonale pamiętam tą broń. Po niej trudno było mi się zregenerować, a co dopiero Cataleyi. Szybko zanurkowałem i gdy strażnicy wystrzelili strzałkami usypiającymi szybko zakryłem nas obojgu swoimi ogromnymi skrzydłami. Strzałki odbiły się od skrzydeł i wylądowały połamane na ziemi.
-Damien miałeś uciekać -szepnęła Cat
-Nie zostawię Cię -wyjaśniłem
-A dzieci?-zapytała przestraszona
-Są bezpieczne-uśmiechnąłem się i pocałowałem ją delikatnie
Odsłoniłem nas i szybko pociągnąłem Cat w górę. Ale musieliśmy jakoś zatrzymać strażników by nie biegli za nami.
-Zatkaj buzię -poprosiłem
Cat spojrzała na mnie zdziwiona, ale zrobiła to o co ją prosiłem, a ja szybko wypuściłem czarną mgłę ,która spowiła wszystkich na ziemi. Psy zaczęły uciekać z wielkiej chmury z piskami i skowytem. Po pewnym czasie kazałem mgle wrócić z powrotem do mnie, a ona odsłoniła nieprzytomną straż. Rzadko kiedy używałem tych mocy. Nie zawsze lubiłem to bo było to strasznie dziwne i wyczerpujące.
Chwyciłem trochę mocniej Cat by mi nie wypadła i zacząłem lecieć w stronę , naszej następnej kryjówki. Wleciałem po chwili do jaskini ,a nas przywitały uradowane dzieci,które cieszyły się strasznie ,że żyjemy.
-Tato, Mamo!-powiedzieli oboje chórem
Uśmiechnąłem się w ich stronę i wziąłem obojgu na ręce i podrzuciłem delikatnie.
-Hej, słońca-uśmiechnąłem się
(Cataleya?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz