Siedziałam na klifie. Był przypływ więc fale delikatnie obijały się o
moje bose stopy. Przymknęłam na chwile oczy i skoczyłam. Nie byłam w
ogóle mokra. Adrenalina wpływała na mnie kojąco a woda jeszcze bardziej.
Gdybym nie była tym kim jestem pewnie ciśnienie w wodzie by zgniotło
mnie jak puszkę. Śmiałam się pod wodą i niczym kamień szłam na dno.
Opadłam na piasek i leżąc spojrzałam w niebo. Było parę godzin do świtu.
Przymknęłam na chwile oczy i zasnęłam. Obudziły mnie ryby ślęczące nad
mną.
" Panienkę nie chcieliśmy budzić ale chyba panienkę szukają"
Przewróciłam oczami i wyszłam na ląd. Strażnicy od razu mnie chwycili.
Syknęłam niczym kot lecz nie rwałam się do drapania. Odprowadzili mnie
do doktorka.
-Madyson Jackson - przejrzał moje karty - Półbogini. Młoda dziewczyna licząca 19 lat. Dobrze.
Spojrzał na mnie szarymi oczami.
-Chcemy tylko pobrać ci krew nic więcej -powiedział i wyciągnął
strzykawkę -Twoja krew jest nam bardzo potrzeba w celach naukowych.
-Jasne - burknęłam
Doktor wbił mi igłę że aż jęknęłam z bólu. Trwało to jednak parę
sekund.Po czym mnie wypuścił. Poszłam przed siebie kiedy na kogoś
wpadłam.
<Ktoś? Ktokolwiek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz