Uśmiechnąłem się pod nosem, a Cat zasnęła wtulona we mnie.Po pewnym czasie ja też byłem zmęczony i również zasnąłem.Leżałem śniąc o sobie i Cataleyi, jak uciekamy z tego więzienia.
Zakładamy rodzinę i razem,żyjemy do końca naszych dni. Sen był wspaniały.
(...) Obudziłem się dopiero nad ranem i rozejrzałem się dookoła pokoju. Było jeszcze długo do tego by strażnicy przyszli nas budzić byśmy szli na śniadanie na dół.
Odwróciłem się i spojrzałem na śpiącą jeszcze Cataleyę. Wyglądała na prawdę słodko z resztą jak zawsze.
Musnąłem ją lekko w czoło i podniosłem się z łóżka, powoli tak by jej nie obudzić.
Odsłoniłem lekko zasłony, tak by do pokoju weszło chodź trochę światła dziennego.
Widok był piękny i już śniegu praktycznie nie było, tylko pojedyncze plamki białego puchu.
Usiadłem przy biurku dziewczyny i czekałem ,aż moja królewna się obudzi.
(Cataleya?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz