Strażnicy zaprowadzili mnie do celi i otworzyli drzwi. Ujrzałam Mady.
Popchnęli mnie tak że aż upadłam i jeden z nich powiedział: -Nawet nie próbójcie uciekać- i zamknął za sobą drzwi. Mady szybko do mnie podbiegła... -Nic ci nie jest- spytała- pomogę ci wstać... -Dziękuje- pomogła mi i położyłam się na jednym z łóżek. Nie miałam już siły. Nawet te rany które mi zrobili nie goiły się szybko. Przez to że próbowałam panować nad sobą straciłam dużo energii. -Co ci zrobili- spytała. -Chceli odkryć kim naprawdę jestem- powiedziałam słabo- ale nie udało im się- lekko się uśmiechnęłam. Byłam cała w ranach i siniakach. Moje ubrania były podarte i byłam strasznie blada... Po chwili Mady powiedziała... <Mady> |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz