Otworzyłam powoli oczy czując, że jest mi za ciepło. Nic dziwnego skoro leżałam przykryta i w objęciach Damiena. Uśmiechnęłam się i pocałowałam delikatnie chłopaka nie chcąc go budzić. Za oknem było ciemno, ale nie wiedziałam która może być godzina. Za drzwiami słyszałam tylko kroki strażników co mnie zdziwiło, bo wcześniej nigdy nie zwracałam na to uwagi. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do okna. Wyjrzałam przez nie i dostrzegłam coś czego się bałam. To był ten sam potwór który nas zaatakował. Cofnęłam się gwałtownie popychając stolik i przewracając z niego szklankę. Damien zerwał się z łóżka i spojrzał na mnie.
- Cataleya, co się dzieje?
- Ten stwór, on tu jest. - powiedział i spojrzałam przez okno, ale to coś zniknęło.
Damien podszedł do mnie i wyjrzał przez okno. Przytulił mnie do siebie i delikatnie pocałował.
- Już dobrze. Ten potwór tu nie wejdzie. - próbował mnie przekonać, ale ja dalej patrzyłam w to miejsce gdzie go zobaczyłam. Damien stał tyłem do okna, więc nie patrzył tam gdzie ja. Byłam tak zapatrzona w przestrzeń za oknem, że nawet nie słucham Damiena. Zbyt się bałam tego wszystkiego. Jednak po chwili jęknęłam z bólu czując kopnięcia dzieci. Złapałam się za żebra gdzie przeniósł się ból.
- Cat. - Damien szybko posadził mnie na łóżku.
- W porządku. - spojrzałam w jego zatroskane oczy.
(Damien?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz