Spojrzałem na wejście więzienia, którym mieliśmy wejść. Coś chodziło w środku po korytarzu, ale nie był to strażnik, naukowiec czy więzień. Te kroki były inne.
- Lepiej byś wróciła do pokoju przez okno.
- Ale...
- Już. - warknąłem. - Cofaj się powoli i wracamy.
Wycofaliśmy się i poszliśmy pod okno Sage. Dziewczyna stanęła pod nim i spojrzała w górę. Było trochę, a Sage straciła wcześniej trochę krwi. Podszedłem do niej i wziąłem na ręce. Za nim zdążyła zaprotestować wskoczyłem do jej pokoju. Dopiero tam ją postawiłem, a ona usiadła na łóżku.
- Zostań tu, a ja sprawdzę co tu jest.
- Nie zostanę tu. - uparła się
- Sage, masz stąd nie wychodzić.
- Nie. - wstała z łóżka
Sage zachwiała się na nogach i poleciała w moim kierunku. Złapałem ją i podniosłem kładąc na łóżku.
- Zostań tu dla własnego bezpieczeństwa. - powiedziałem spokojnie. - Wrócę później.
(Sage?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz