Niektórzy pracowali byli w tym ogrodzie i opiekowali się roślinami.
Jednak za bardzo nie zwracali na nas uwagi.
W sumie to i tak dobrze, bo chciałem być z Cat sam na sam.
Znaleźliśmy niedaleko jakiejś ławki i posadziłem sobie dziewczynę na kolanach.
Inni tylko robili swoje, a ja spojrzałem na Cataleyę.
Ona wpatrywała się w niebo , rozmarzonym i słodkim wzrokiem.
-Co jest?-zapytałem ponownie
-Znów jest tu ładnie-zaśmiała się
-Wiesz, wszystko się może zmieniać, czasami na lepsze czasami na gorsze-wyjaśniłem
-A to co znowu za jakaś metafora?-zapytała zdziwiona
-Żadna, taka sobie-wzruszyłem ramionami ze śmiechem.
-Aha na pewno-mruknęła
-Oj nie gniewaj się -pocałowałem ją delikatnie w usta.
(Cataleya?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz