poniedziałek, 10 marca 2014

Od Jeremy'ego C.D. Lishy

Po paru minutach od kiedy Lisha zniknęła poczułem chłód w celi i po chwili usłyszałem głos w głowie. To była myśl od Lishy.
- Dla mnie nie jesteś nagrodą. - szepnąłem pozwalając słowom nieść się z wiatrem.
Rana się zamknęła, ale i tak musiałem odpocząć. Dźgnąłem się z podłogi i położyłem na łóżku zamykając oczy. Sen był mi teraz bardzo potrzebny.
(...) Rano obudziły mnie kroki strażników. Otworzyłem oczy i podskoczyłem na łóżku widząc Lishe pochyloną nade mną.
- Co tu robisz? - spytałem siadając powoli na łóżku, a ona stanęła przede mną.
- Przechodziłam.
- I akurat zatrzymałaś się nade mną. Uważaj, bo uwierzę. - wywróciłem oczami.
Lisha spojrzała na mnie i zniknęła, a już po chwili poczułem że jej tu nie ma. Wstałem z łóżka i poszedłem wziąć prysznic, a potem się ubrałem i zszedłem do stołówki na śniadanie. Zastanawiałem się czy duchy jedzą, ale z tego co pamiętałem raczej nie. Nigdy nie widziałem Lishy na śniadaniu, obiedzie czy kolacji. Strażnicy dalej biegali po budynku i szukali ducha, który zabił strażnika. Po śniadaniu zmyłem się z budynku i poszedłem do amfiteatru, gdzie zobaczyłem ją siedzącą wśród kwiatów.
- Strażnicy dalej cię szukają. - powiedziałem podchodząc.

(Lisha?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz