Szedłem koło Sage pilnując jej. Musiałem mieć pewność, że dojdzie spokojnie do pokoju. Widziałem, ze coś ją martwi, bo cały czas szła cicho koło mnie.
- Wszystko w porządku? - spytałem gdy stanęliśmy pod jej pokojem.
- Sama nie wiem, ale dziękuję.
- Za co? - spytałem nie rozumiejąc.
- Za uratowanie. Skąd widziałeś?
- To nie jest rozmowa na to miejsce. - powiedziałem.
Sage otworzyła drzwi i pociągnęła mnie do środka zamykając je szybko za sobą. Usiadła na łóżku i spojrzała na mnie.
- Więc teraz mów.
- Jak wiesz krew wampirów regeneruje. Nie byłem pewien czy zadziała na ciebie, ale musiałem spróbować. Jak widać moja krew ci pomogła, ale jest mały szkopuł.
- Jaki?
- Bez problemu czuję twoje emocje, mam z tobą więź dopóki moja krew nie zniknie z twojego krwiobiegu. A ty możesz widzieć czasami to co ja. Jesteśmy jak by tak ze sobą teraz połączeni. - powiedziałem spokojnie nie widząc jak zareaguje.
- Co takiego?! - krzyknęła i wstała. - Wiedziałeś, ze tak będzie?
- Nie do końca. Różnisz się, bo nie jesteś teraz ani dhampirem ani wampirem. Przemieniasz się w wampira, więc jesteś tak pomiędzy. - wyjaśniłem.
(Sage?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz