Gdy tylko wszedłem na teren więzienia wyczułem zmianę. Pobiegłem do Zachodniego Skrzydła gdzie był pokój Sage. Starałem się biec normalnie jak człowiek, ale to było ode mnie silniejsze. Czułem strach i wołanie o pomoc dziewczyny. A to wszystko dzięki temu, że wypiła moją krew. Skręciłem w korytarz i wyciągnąłem pistolet.
- Eddy, co ty robisz? - spytałem widząc, że przyciska Sage do ściany.
Kolega spojrzał na mnie. Zobaczyłem, że jego oczy są czerwone i kły. Wycelowałem w niego.
- Puść dziewczynę. Inaczej rada się dowie. - powiedziałem spokojnie celując do niego.
- I tak jesteśmy im posłuszni, a nic z tego nie mamy.
Strzeliłem mu w ramię. Musiał wiedzieć, że nie kłamię i zrobię to w ostateczności.
- Źle zrobiłeś. - pokręcił głową. Rzuciłem broń i wyciągnąłem sztylet, a on się zaśmiał i ugryzł Sage w szyję. Dziewczyna krzyknęła i zaczęła się wyrywać. Wiedziałem że ją to boli, bo nie pozwoliła mu na to, a picie krwi ofiary niezgadzającej się na to było dla niej bolesne. W sekundę znalazłem się koło nich i przebiłem wampira, który upadł martwy. Przytrzymałem Sage, która poleciała w moją stronę. Była słaba, a z ranek na jej szyi leciała krew. Czułem jej słodki zapach, ale opanowałem się i przeciąłem kłem palec. Dotknąłem jej ranek, które się zagoiły. Na korytarz wypadli strażnicy i spojrzeli na wszystko.
- Co tu się dzieje? - spytał główny strażnik.
- Ten wampir podszył się pod jednego z nas i zaatakował pacjentkę doktora Rayana. - wyjaśniłem i wstałem podtrzymując ją.
- Zaprowadź ją do pokoju. - rozkazał strażnik.
Sage była słaba po tym jak straciła tyle krwi, więc gdy tylko zniknęliśmy strażnikom z oczu wziąłem ją na ręce.
(Sage?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz