Doskoczyłem do Sage i przytrzymałem ją. Złapałem ją za rękę i spojrzałem na to co się tworzyło. Rebeca podeszła z drugiej strony przyjaciółki i przytrzymała ją. Rayan też do nas podszedł i sprawdził rękę Sage.
- Pamiętasz co ci podali? - spytał.
- Nie wiem, to było bezbarwne.
Rayan podszedł do stołu i zaczął sprawdzać fiolki i strzykawkę której użyli na dziewczynie.
- Idź do pokoju. - powiedziałem do Rebecy.
- Nie zostawię jej.
- Zajmę się nią, jest w dobrych rękach.
Rebeca przez chwilę patrzyła na mnie, aż w końcu kiwnęła głową i wyszła. Sage zachwiała się, więc posadziłem ją na krześle i przytrzymałem kucając przed nią.
- Jak się czujesz?
- A jak mam się czuć? - warknęła trzymając się za rękę.
- Masz coś?! - krzyknąłem do naukowca.
- Muszę być pewien co jej dali. - dalej sprawdzał wszystkie probówki.
Byłem przy Sage cały czas. Przecież jej ojciec mnie zabije jeśli nie dopilnuję by Sage nic nie było. Wpadło mi coś do głowy, ale nie wiedziałem jak zareaguje na to organizm Sage. W końcu przeciąłem sobie kłem skórę na nadgarstku skąd zaczęła lecieć krew.
- Wypij mojej krwi. - powiedziałem zdając sobie sprawę jakie będą konsekwencje. Później będę się tym martwić.
(Sage?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz