[...] Skinęłam głową, dając chłopakowi do zrozumienia, że przyjęłam to do wiadomości. Jeremy usiadł obok mnie i oparł łokcie o kolana.
- Nie przejmujesz się tym - zauważył.
- A dlaczego miałabym? - spojrzałam mu prosto w oczy bazyliszkowym wzrokiem. Jeremy instynktownie się wzdrygnął. W jego oczach zapewne byłam wstrętnym potworem.
- Nie ma żadnego sposobu by uwięzić Cię w ludzkim ciele? - spytał.
- Istnieje taki sposób - powiedziałam i zerwałam piękny, rubinowy kwiat. Miał pierzaste płatki, ale prawdopodobnie był tulipanem.
- Jaki?
- Jakbym Ci powiedziała, musiałabym Cię zabić - oznajmiłam beznamiętnie.
- Zrobiłabyś to? - zwątpił Jeremy.
- Gdyby zaistniała taka potrzeba, zabiłabym samą siebie, by chronić tajemnicę. Jeremy, jestem złym.. Złą istotą - poprawiłam się. Nie mogłam siebie nazwać człowiekiem. Byłam zbyt niebezpieczna by być człowiekiem.
- Nie jesteś zła. Robisz to, co jest słuszne. Zabijasz ludzi, którzy krzywdzą innych. Jak tamten gwałciciel - przypomniał mi chłopak. Przez moje usta przemknął cień tego, co nazywają uśmiechem.
- Spójrz - powiedziałam cicho. Podniosłam tulipan na wysokość twarzy. - Ten kwiat nie złamał żaden wiatr, żadna ulewa. Roztacza w słońcu złotą, magiczną barwę. Ale wystarczy bym urwała jeden płatek i cały czar kwiatu pryska - na pokaz zerwałam jeden z mniejszych płatków. Potem kolejny. I kolejny. W końcu wszystkie wcześniej piękne płatki leżały na moich kolanach, a została tylko łodyżka ze środkiem.
- I tak zostaje zepsuty środek - szepnęłam i położyłam łodygę na nodze Jeremy' ego. - Tak samo jest z ludźmi. Bardzo łatwo pozbawić ich życia. Jednym ruchem doprowadzić do śmierci tysiąca czy nawet miliona. Ale to jest nudne. Najlepsze zawsze pozostanie patrzenie w oczy ofiary. To sprawia największą przyjemność.
- Przyjemność? - wydukał Jeremy. Zniknęłam na jego oczach, jednak nie odeszłam. Lubiłam z nim przebywać. I lubiłam zadawać zagadki, których rozwiązanie było tak samo trudne jak proste.
(Jeremy?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz