poniedziałek, 3 marca 2014

od Mady C.D Rose

Ja tylko leżałam i patrzyłam. Byłam tak samo sparaliżowana i słabsza o wiele od niej. Jeden z naukowców podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy. Widziałam ból i przeprosiny. Zrobił tak, że nic nie przytrzymywało mnie do łóżka a jednak nie mogłam wstać.Sięgnął po strzykawkę usłyszałam słowa Rose.
-Nie daj się im. Pokaż, że jesteś silna –powiedziała
Uniosłam delikatnie dłoń. I przekręciłam ją. Rury nad pękły i wylała się woda zalewają sale. Nakazałam wodzie atakować każdego. I nagle sobie coś przypomniałam. Wydusiłam z siebie.
-Perigrim –bąknęłam
Naukowcy spojrzeli na mnie jak na wariatkę, ale mieli do tego prawo. Jednak udało mi się. Mój wierzchowiec wleciał przez okno, które przy okazji rozbił. Kawałki szkła wbiły mu się a jego kopyta zaczęły krwawić. Gdniady pegaz podbiegł do mnie. Resztką sił chwyciłam się z za jego szyję. Wisiałam na nim, lecz gdy miał wylecieć przez okno przypomniało mi się że prawie zostawiłam Rose. Nie miałam czasu. Odzyskiwałam władze nogach i rękach.
-Perigrime ląduj, musisz wracać tu nie jesteś bezpieczny-powiedziałam do ogiera
~Nie zostawię cię na pastwę tych potworów –powiedział Perigrim
-Musisz –prawie, że płakałam
Pegaz wylądował a ja o mały włos się nie przewracając wróciłam, do Rose która pozabijała troszkę naukowców. Pisałam się na śmierć. Lecz czy nie tego właśnie pragnęłam? Wiecznego odpoczynku w podziemiach? W końcu i tak to mnie dopadnie… Chyba, że Posejdon będzie tak „miły” i sprawi, że będę nieśmiertelna. Wbiegłam przez zbite okno do dziewczyny. Wszyscy naukowcy leżeli martwi jedynie ten ze współczującym wzrokiem nadal żył. Patrzył na nas z przerażeniem i upuścił strzykawkę, która z głuchym hukiem spadła i rozbiła się o ziemię.
<Rose?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz