- Co wy tu robicie?
- Czekamy, nie widać? - odpowiedział jej Jimi i mogła bym przysiąść, że się uśmiechnął.
Sage ruszyła korytarzem, a ja ją szybko dogoniłam.
- Nie jest taki zły. - szepnęłam i spojrzałam do tyłu.
- Kto?
- Jimi.
- Rebeca. - oburzyła się.
- No co? Całkiem przystojny. - uśmiechnęłam się i obejrzałam.
Znów dostrzegłam ten jego uśmieszek. Wiedziałam, że wszystko słyszał bo w końcu wampiry miały dobry słuch. Weszłyśmy z Sage na stołówkę i wzięłyśmy talerze, a potem usiadłyśmy na swoich miejscach przy stole. Wampiry jako strażnicy stanęli pod ścianami by pilnować wszystkich, albo sprawiać takie wrażenie, a Jimi chodził między stołami trzymając się blisko naszego.
- To co robimy później? Może pozbędziemy się nianiek i pójdziemy na spacer? Może by tak Las Trankvilo albo Dolina Amunes?
(Sage?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz