-Cześć tato -uśmiechnęła się niechętnie i zarumieniła się -Przepraszam że uciekłam.
Posejdon skinął głową i szedł do przodu jak najdalej od wyspy.
Nie wiedziałam gdzie na zabiera. Stałam tylko w tej bańce i gapiłam się na niego wielkimi oczami.
Czy on naprawdę tu był czy to tylko sen...
Po chwili bańka pękła i odetchnęłam świeżym powietrzem.
Popatrzyłam na Mady i po chwili powiedziała..
<Mady?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz