Oddychałam spontanicznie dalej mając przed oczami ciało tego chłopaka. Damien trzymał dłoń na moich ustach, bym nie krzyknęła.
- Już dobrze. - szeptał chcąc mnie uspokoić.
Po jakimś czasie zabrał dłoń i odwrócił mnie do siebie przytulając. Cała się trzęsłam.
- To jest straszne.
- Nie powinienem był ich otwierać.
- Nie otwierajmy kolejnych drzwi. - poprosiłam i się przytuliłam do chłopaka.
Czułam jak chłopak głaszcze mnie po plecach chcąc bym się uspokoiła. Ruszyliśmy przytuleni do siebie dalej korytarzem, ale ja słyszałam w głowie krzyki tych osób, połowa była jeszcze dziećmi. /zatrzymałam się gwałtownie i zaczęłam głęboko i spontanicznie oddychać.
- Cataleya. - zmartwił się Damien.
- Nic mi nie jest. - uspokoiłam go, ale dalej czułam ucisk w klatce piersiowej.
Próbowałam złapać powietrze, a gdy mi się udało zaczęłam się uspokajać. Zamknęłam oczy by o tym zapomnieć, a Damien cały czas był przy mnie.
- W porządku? - spytał obejmując mnie.
- Teraz tak. - odpowiedziałam i wtuliłam się w niego chowając twarz w jego koszulce. - Za każdymi drzwiami mogą być...
- Już dobrze, zapomnij. Nie powinienem był otwierać tych drzwi. - szeptał z troską.
- Może wróćmy, nie chcę więcej tego oglądać. - wyszeptałam drżącym głosem.
(Damien?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz