Uśmiechnęłam się do Damiena i wtuliłam w niego.
- Zdecydowanie dosyć. - powiedziałam i wzięłam chłopaka za rękę splatając z nim palce. Siedzieliśmy tak w ciszy gdy ziewnęłam.
- Chcesz odpocząć? - spytał chłopak odgarniając mi włosy z twarzy.
- Nie, spałam długo.
- Cataleya. - zaczął Damien, a ja wiedziałam że nic dobrego to nie znaczy. Zawsze mówił do mnie zdrobniale.
- Nie... - pokręciłam głową.
- Przecież widzę. - zacisnął palce na mojej dłoni, a ja szybko wstałam z jego kolan i cofnęłam się.
- Nie lecz mnie, proszę. - powiedziałam błagalnie.
- Nie chcę byś cierpiała.
- Nie cierpię, to nic. Nic ci nie mówiłam byś się nie zamartwiał, bo wiedziałam że tak będzie. Pamiętaj co mówili naukowcy, twój dar może tylko wszystko pogorszyć. - powiedziałam ze smutkiem i podeszłam do okna siadając na parapecie i wyjrzałam przez nie. Damien dalej siedział na łóżku patrząc przed siebie lub na mnie.
(Damien?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz