Krzyknęłam i zakryłam usta dłońmi. Chciałam przejść, ale Damien zatrzymał mnie bym stała za nim. Spojrzeliśmy sobie strażnikowi w oczy, a po chwili upadł martwy na podłogę. W oczach stanęły mi łzy.
- Nie strzelać do niego. - rozkazał naukowiec i spojrzał na mnie.
- Damien. - szepnęłam. - Przestań.
- Nie pozwolę im cię tknąć! - warknął.
- A ja nie pozwolę ci zabijać! Wybacz. - powiedziałam i zamknęłam oczy. To był mój błąd że tu przybiegłam. Nie chciałam by ktoś zginął, chociaż niektórzy powinni, ale nie ci niewinni. Poraziłam Damiena prądem, który upadł na ziemię.
- Dobrze. - pogratulował strażnik.
- Zostawcie mnie. - poprosiłam patrząc na nich.
- Pójdziesz z nami i wrócić tu później. - powiedział naukowiec i poczekał aż do niego podejdę. Spojrzałam jeszcze szybko na Damiena i wyszłam, z drzwi za nim zostały zamknięte. Poszłam za naukowcem, ale nie czułam się nieswojo, gdy Gloss szedł za mną. Gdy tylko chciał mnie dotknąć porażałam go prądem dopóki miałam siły. Weszłam za naukowcem do pokoju, który zamknął.
- To co zrobiłaś było dobre.
- Nie było. - odwróciłam wzrok.
- Ale było zadziwiające. Nikt, żadne z was nie pokonało innego, a ty od tak sobie poraziłaś swojego chłopaka prądem.
- Nie chciałam by się wam naraził. - wyznałam. - Zrobiłam to dla jego dobra.
- Możesz nam się przydać. Często mamy problem z więźniami, a ty pomożesz nam ich obezwładniać.
- Nie mogę!
- Zrobisz to dla siebie i jego. - rozkazał naukowiec, a ja zamilkłam. Uśmiechnął się i sam odprowadził mnie do celi Damiena. Weszłam do niej i uklękłam koło chłopaka kładąc sobie jego głowę na kolanach i odgarniając mu włosy z oczu.
- Przepraszam Damien, za wszystko. - wyszeptałam i pocałowałam go delikatnie, choć nie wiedziałam czy mnie teraz słyszy.
(Damien?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz