Patrzyłem przed siebie, ale nie dostrzegłem Lilith. Czułem jedynie jej dotyk, ale nie widziałem.nawet jej zarysu. Westchnąłem i spojrzałem przed siebie. Lilith siedziała przy mnie dość długo, bo po jakimś czasie dostrzegłem jak powietrze faluje.
- Dalej tu jesteś. - stwierdziłem.
- Jestem.
- Czemu? - spytałem nagle.
- Bo jesteś sam.
Wtedy zrozumiałem, że znikam i sam niedługo zostanę duchem, jeśli nie wyjdę z celi. Podniosłem się powoli i podszedłem do drzwi otwierając je. Za sobą cały czas czułem obecnośc dzieczyny. Wyszedłem z celi i korytarzem na dwór. Od razu zobaczyłem promienie słońca i poczułem wiatr na twarzy. Odetchnąłem głęboko i spojrzałem w niebo.
- Nicole. - szepnąłem i podszedłem do ławki. Usiadłem na niej i schowałem twarz w dłoniach.
- Jeremy, nie możesz sie poddawać.
- Moje życie straciło sens.
- Wcale nie, może miałeś przeżyć. - powiedziała i pokazała się na chwilę. Spojrzałem na dziewczynę i dotknąłem jej policzka, jednak ona od razu zniknęła.
- Wybacz, nie chciałem tego. - powiedziałem. - Nie idź.
Czułem, ze jeśli Lilith odejdzie zniknę tak jak Nicole. Nikt nie zwracał uwagi, strażnicy też mnie olewali bo nie stanowiłem dla nich zagrożenia i tylko Lilith zwróciła na mnie uwagę.
(Lilith?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz