Objąłem Elizę jedną ręką.
W końcu doszliśmy do ogródka i usiedliśmy na ławce.
-Spokojnie,może kiedyś się stąd wydostaniemy -wyjaśniłem
-Niby kiedy?-mruknęła-Nie da się stąd wydostać!
Spojrzałem na nią trochę zdziwiony. Jeszcze nigdy nie widziałem jej tak wściekłej i zmieszanej.
-Nie krzycz-poprosiłem czule-Wszystko się ułoży.........powinno-dodałem ciszej.
(Eliza?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz