Spojrzałam na strażników, potem na doktora Rayan'a i Sage, która kipiała ze złości. Zwróciłam uwagę na naukowca, który szykował coś na taczce na blacie. Spojrzałam na Sage, która kiwnęła głową. Wstałam nagle, a strażnicy doskoczyli do mnie.
- Siadaj. - warknął jeden.
- Nie mam zamiaru. - sprzeciwiłam się, a gdy chciał mnie uderzyć naukowiec krzyknął.
- Ich nie krzywdzicie. - powiedział i kazał naukowcom wyjść.
Byliśmy sami, więc mogłyśmy łatwo się uwolnić.
- Nie boisz się nam. - zauważyłam gdy Sage wstała i podeszła do naukowca.
- Nie was.
- A powinieneś. - warknęła Sage i gdy chciała zahipnotyzować naukowca powstrzymałam ją.
- Dlaczego?
Doktor Rayan zamilkł, więc Sage zacisnęła dłoń na jego szyi.
- Dlaczego? - powtórzyła moje pytanie.
- Bo ja chcę wam pomóc. - wychrypiał, gdy go puściła. - A myślicie czemu nie pozwalam im się na was znęcać?
Obie spojrzałyśmy na siebie z Sage zdezorientowane i nie wiedziałyśmy o co mu chodzi. A ja miałam zamiar się dowiedzieć.
(Sage?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz