Byłam wystraszona,że może coś pójść nie tak i mogą to zauważyć.
Ale na szczęście całą drogę trzymałam się Rebecy i szłam z opuszczoną głową.
Nikt nie zauważył ,a przynajmniej strażnicy nie zauważyli ,że chwilowo "oślepłam".
Chociaż w sumie prawie na pamięć znałam drogę do naukowca.
No ,ale cóż...........czułam,że strażnicy nas otoczyli , bo nie chcieli żebyśmy uciekły.
-Chyba niedługo odzyskasz wzrok-szepnęła Rebeca
-Kiedy?-zapytała niepewnie
-Za chwilę..-bardziej zapytała
-Na pewno, nie nadal nic nie widzę -szepnęłam przestraszona.
-Nie gadać!-warknął jeden ze strażników.
Obie z Rebecą zamilkłyśmy od razu i zaraz poczułam,że wchodzimy do laboratorium.
(Rebeca?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz