Wstrzymałam
głęboko oddech.. Nie mogłam wydusić z siebie głosu. To było nie do
pomyślenia. Lewis schował twarz w dłoniach. Podeszłam do niego.
Uklęknęłam. Dotknęłam jego policzka. Odsunął się. Wcale mu się nie
dziwię. Strata ukochanej osoby jest, jak nóż wbity w plecy.
- Lewis, tak mi przykro. Ja... wiem, że cię to boli... - szukałam odpowiednich słów. Przerwał mi gestem dłoni. - Daj spokój. Jestem sam. Nic mi nie pomoże. Straciłem ją. Nie mam pojęcia, jak dalej żyć. Czuję się niepotrzebny. - Nie mów tak. Na pewno jest jakieś rozwiązanie. - Nie, ty nic nie rozumiesz. - oparł gniewnie. - Chcę zostać sam. - spuścił głowę, by zamknąć się w sobie - Nie ma mowy. Nie zostawię cię samego. Jestem zawsze dla ciebie otwarta. Jestem.. - urwałam na chwilę. - twoją przyjaciółką. Spojrzał na mnie wzdychając lekko. Przytuliłam się do niego. Nie protestował. Przyciągnął mnie bliżej. Czułam, że tego potrzebuje. Czułości i wyrozumiałości. Wzruszyłam się. Cóż, jestem uczuciowa i wrażliwa. Położyłam głowę na jego ramieniu. - Ona zawsze będzie w twoim sercu. Odejdzie, kiedy ty będziesz tego chciał. (Lewis?) |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz