[...] Przygryzłam wargę.
- Nie masz pojęcia, jak mi przykro.
Machnął dłonią, chcąc mnie uciszyć.
- Nie wracajmy do tego.
Sączyłam wolno whisky. Li już dawno swoje skończył. Spojrzał na mnie obserwując uważnie, jakby chciał wyczytać wszystkie uczucia z mych oczu. Po plecach przeszedł dreszcz.
- Wiesz, trochę jesteś inna niż się spodziewałem.
- Domyślam się. Mogłeś uważać mnie za słodką idiotkę.
- To nie, o to chodzi. Zwracasz uwagę na uczucia innych. To czyni cię wyjątkową, Xano.
Poczułam na dłoniach męski dotyk. Delikatnie je pieścił. Serce zabiło dwa razy szybciej. Wstrzymałam oddech. Zrobiło mi się gorąco. Nigdy w życiu żaden mężczyzna nie był taki delikatny, jak on. Wyślizgnęłam swoje dłonie z jego. Po chwili żałowałam, że to zrobiłam. Było mi dobrze. Za dobrze. Z zmyślenia wyrwał mnie jego głos.
- Czułaś kiedyś taką pustkę w sercu? Jakbyś chciała zmienić wszystko?
Westchnęłam. Mówiłam zachrypniętym głosem.
- Tak. Kiedyś, ktoś mnie skrzywdził. - urwałam na chwilę. - Był moim pierwszym mężczyzną. Zakochałam się w nim. Myślałam, że odwzajemniał moje uczucia. Niestety, chodziło o zakład. Wykorzystał mnie i oszukał. W pewnym momencie miałam ochotę się zabić. Z opresji uratował mnie ojciec.
- Żałujesz?
- Nie. Życie jest zbyt cenne, by odbierać je pochopnie.
Zamilkłam. Nigdy wcześniej nikomu tego nie mówiłam. Minęło tyle lat i wieków, więc dlaczego mnie to boli. Powinnam zapomnieć, ale... Serce wciąż krwawi i drży. Po policzkach spłynęły łzy. Chciałam zasłonić je włosami, aby Li nie widział mojej słabości. Niestety, jego bystry wzrok od razu to wychwycił. Założył mi kosmyk za ucho.
- Płaczesz?
Przytuliłam się do niego i wybuchnęłam szlochem, dając upust łzom. Li zesztywniał.
(Liam?)
- Nie masz pojęcia, jak mi przykro.
Machnął dłonią, chcąc mnie uciszyć.
- Nie wracajmy do tego.
Sączyłam wolno whisky. Li już dawno swoje skończył. Spojrzał na mnie obserwując uważnie, jakby chciał wyczytać wszystkie uczucia z mych oczu. Po plecach przeszedł dreszcz.
- Wiesz, trochę jesteś inna niż się spodziewałem.
- Domyślam się. Mogłeś uważać mnie za słodką idiotkę.
- To nie, o to chodzi. Zwracasz uwagę na uczucia innych. To czyni cię wyjątkową, Xano.
Poczułam na dłoniach męski dotyk. Delikatnie je pieścił. Serce zabiło dwa razy szybciej. Wstrzymałam oddech. Zrobiło mi się gorąco. Nigdy w życiu żaden mężczyzna nie był taki delikatny, jak on. Wyślizgnęłam swoje dłonie z jego. Po chwili żałowałam, że to zrobiłam. Było mi dobrze. Za dobrze. Z zmyślenia wyrwał mnie jego głos.
- Czułaś kiedyś taką pustkę w sercu? Jakbyś chciała zmienić wszystko?
Westchnęłam. Mówiłam zachrypniętym głosem.
- Tak. Kiedyś, ktoś mnie skrzywdził. - urwałam na chwilę. - Był moim pierwszym mężczyzną. Zakochałam się w nim. Myślałam, że odwzajemniał moje uczucia. Niestety, chodziło o zakład. Wykorzystał mnie i oszukał. W pewnym momencie miałam ochotę się zabić. Z opresji uratował mnie ojciec.
- Żałujesz?
- Nie. Życie jest zbyt cenne, by odbierać je pochopnie.
Zamilkłam. Nigdy wcześniej nikomu tego nie mówiłam. Minęło tyle lat i wieków, więc dlaczego mnie to boli. Powinnam zapomnieć, ale... Serce wciąż krwawi i drży. Po policzkach spłynęły łzy. Chciałam zasłonić je włosami, aby Li nie widział mojej słabości. Niestety, jego bystry wzrok od razu to wychwycił. Założył mi kosmyk za ucho.
- Płaczesz?
Przytuliłam się do niego i wybuchnęłam szlochem, dając upust łzom. Li zesztywniał.
(Liam?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz