Po pewnym czasie Cat, zasnęła w moich objęciach. Podniosłem się powoli i wziąłem ją ostrożnie na ręce. Podszedłem do łóżka i położyłem ją na nim, zaraz obok dzieci i przykryłem ich wszystkich ciepłym kocem.
Sam natomiast wyszedłem na ganek domku i usiadłem na schodach obserwując okolicę i pilnując.
Rozglądałem się uważnie na wszystkie strony czy nikogo tu nie przywieje. Jednak nic się nie działo, ale po jakimś czasie zaczął padać deszcz. Westchnąłem głęboko i siedziałem na deszczu , cały czas pilnując.
Nie chciałem by mojej rodzinie coś złego się stało. Na prawdę się o nich martwiłem. Zwłaszcza, że pewnie strażnicy już wysłali za nami jakichś ludzi by nas znaleźli. To było trudne, ale może nas nie znajdą. Albo trzeba będzie zmienić dokładnie położenie, i zapuścić się w głąb wyspy. (...) Po długim siedzeniu i obserwowaniu , zorientowałem się, że jest już późny ranek. Siedziałem jeszcze przez chwilę, aż poczułem czyjś dotyk na swoim ramieniu. Odwróciłem się i zobaczyłem nad sobą Cataleyę.
-Nie spałeś całą noc?-zapytała widząc moje zmęczenie
-Pilnowałem-wyjaśniłem, a dziewczyna usiadła tuż obok mnie.
Objąłem ją jedną ręką i przysunąłem delikatnie do siebie. Pocałowałem ją zadowolony w czoło.
-Jak tam dzieci?-zapytałem
(Cataleya?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz