Noc minęła mi dość spokojnie ,ale zaraz coś musiało mi przerwać. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła opierając o drzewo plecami. Podniosłam się na równe nogi i zaraz zauważyłam Jimi'ego.
Był trochę zaniepokojony więc podeszłam do niego i dotknęłam delikatnie jego ramienia.
-Wszystko w porządku?-zapytałam spokojnie
-Tak-odpowiedział i odwrócił się do mnie
Skinęłam delikatnie głową i zeskoczyłam szybko z drzewa, a Jimi oczywiście zeskoczył za mną.
Zaczęłam iść szybkim tempem , a chłopak cały czas jak cień podążał za mną. Nie odzywałam się zbytnio bo nie miałam najmniejszej ochoty na to. Trochę nieswojo się tak czułam, bez towarzystwa taty czy kolegów.
Szliśmy tak w ciszy, gdy nagle znów usłyszałam szelest w krzakach. Jimi od razu znalazł się przede mną i okrył mnie ciałem. Odwróciłam tylko wzrok,ale z zarośli wyskoczył............królik?
-To królik-zaśmiałam się cicho
Podeszłam do zwierzęcia i delikatnie wzięłam je na ręce ,zaczynając głaskać.
-Słodki-uśmiechnęłam się
Chyba pierwsza miła,rzecz która podczas tej wyprawy mnie spotkała. Cóż może Jimi pozwoli mi go wziąć.
-Zabierzemy go?-zapytałam
(Jimi?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz